Szukaj na tym blogu

wtorek, 24 października 2017

Jezus - pierworodnym wszelkiego stworzenia - został stworzony?

„Ojcze Placydzie, mam prośbę. W pracy rozmawiałem ze świadkiem Jehowy. Podniósł problem boskości Pana Jezusa. Chodzi o sformułowanie ‘pierworodny pośród stworzeń’. On wyprowadza z tego wniosek, że Pan Jezus był stworzeniem, powołanym do życia przez Boga. Będę wdzięczny za pomoc”.

***

Wiadomość o takiej treści otrzymałem kilka dni temu. „Pierworodny pośród stworzeń” to wyrażenie odnoszące się do Pana Jezusa pochodzi z Kol 1, 15: „On jest obrazem niewidzialnego Boga, pierworodnym wszelkiego stworzenia”. Jest to dosłowne tłumaczenie tekstu greckiego przez Pismo św. Nowego Świata. Przekład Nowego Świata jest tłumaczenie dokonanym i używanym przez świadków J. Biblia Tysiąclecia nie oddaje tego wersetu dosłownie, ale oddaje jego sens: „On jest obrazem Boga niewidzialnego - Pierworodnym wobec każdego stworzenia”. Na temat określenia „obraz Boga niewidzialnego” pisałem już wcześniej i chętnych zapraszam tutaj: http://niebieski519.blogspot.de/2013/09/dlaczego-wierze-ze-jezus-chrystus-jest.html  W tym wpisie odniosę się do drugiej części cytowanego zdania.

Na pozór wydaje się, że świadek J. ma rację. No bo przecież jest napisane o Jezusie, że jest „pierworodnym pośród stworzeń” (dosłownie: „pierworodnym wszelkiego stworzenia”, właśnie tak, jak tłumaczy PNŚ). Skoro „pośród stworzeń”, to „należący do stworzeń”. Ale pierwszym problem do takiego wniosku jest słowo „pierworodny”. Jezus nie jest pierwszym STWORZONYM pośród stworzeń, ale właśnie pierwszym URODZONYM pośród stworzeń. Zatem w tym zdaniu nie ma mowy o tym, że Pan Jezus został stworzony, ale że został urodzony; więcej – jest pierworodnym.

Wszyscy aniołowie zostali stworzeni bezpośrednio przez Boga. Z ludźmi zaś jest inaczej, bo pierwsi rodzice zostali stworzeni przez Boga, ale wszyscy następni przyszli na świat przez zrodzenie. A jak jest z Jezusem? Został stworzony czy zrodzony? Jak to już wspomniałem wyżej, interesujący nas werset, na który powołują się świadkowie J., mówi o tym, że Pan Jezus jest pierworodnym, czyli urodzonym. A jeśli urodzonym czy zrodzonym, to przez kogo? Czy przez jakieś stworzenie, jak to ma miejsce w przypadku wszystkich ludzi z wyjątkiem Adama i Ewy? Jeśli byłby zrodzony przez jakąkolwiek istotę stworzoną, to w istocie byłby też stworzeniem. I w takim przypadku, czyli gdyby został zrodzony przez jakąkolwiek istotę stworzoną, nie można byłoby o Nim powiedzieć, że jest „PIERWORODNYM WSZELKIEGO stworzenia”. Jeśli zaś Jezus został zrodzony, ale nie przez stworzenie, to przez kogo? Zostaje tylko jedna możliwość – przez Boga. I właśnie tę prawdę wyznaje święty i apostolski Kościół katolicki:


„Wierzę w jednego Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych. I w jednego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego jednorodzonego, który z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami. Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego. Zrodzony a nie stworzony, współistotny Ojcu, a przez Niego wszystko się stało…”

sobota, 21 października 2017

"Oddajcie cezarowi, co należy do cezara, a Bogu, co należy do Boga"

Powiedz nam więc, jak ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek cezarowi, czy nie?» Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: «Czemu wystawiacie Mnie na próbę, obłudnicy? Pokażcie Mi monetę podatkową!» Przynieśli Mu denara. On ich zapytał: «Czyj jest ten obraz i napis?» Odpowiedzieli: «Cezara».  «Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga». (Mt 22, 17-21 BT)


Tak odpowiada Pan na pytanie o podatek dla cezara. Z tej odpowiedzi wynika nie tylko stanowisko Jezusa wobec pytania o płacenie podatków, ale też o relację człowieka do …Boga. Tak, bo jak denar nosił obraz i napis cezara, tak człowiek nosi w sobie obraz Boga, bo został stworzony na Jego obraz i podobieństwo (por. Rdz 1, 26-27). Jeśli więc denar należy do cezara, człowiek jest własnością Boga. Nie tylko z powodu stworzenia na Boży obraz, ale jeszcze bardziej poprzez odkupienie dokonane przez Pana. Jego krew jest ceną naszego zbawienia. Dlatego nie należymy już do siebie, ale do naszego Stwórcy i Odkupiciela. Trzeba więc powtórzyć za Apostołem Narodów, że mamy żyć już nie dla siebie, lecz dla Tego, który nas stworzył na swoje podobieństwo, i odkupił swoją śmiercią i zmartwychwstaniem  (por. 2 Kor 5, 15 BT).

piątek, 13 października 2017

Tylko miłość jest siłą stwórczą, czyli o istocie patriotyzmu

Już pisałem o tym, że św. Maksymilian Kolbe był patriotą. Dla miłości do Ojczyzny i aby walczyć o jej wolność, gotów był zrezygnować z życia zakonnego. Jednak przykład rodziców, którzy postanowili „opuścić ten świat”, wpłynął na zmianę jego decyzji[i]. Miłość do Ojczyzny pozostała w dalszym ciągu dla niego czymś ważnym, nawet bardzo, ale w całym jego życiu zakonnym miłość do Boga była zawsze na pierwszym miejscu. Zrezygnował z walki militarnej o wolność Polski, ale nie oznaczało to zdrady patriotyzmu. Był bowiem przekonany, że służąc Bogu służył także swojej Ojczyźnie. Wyrażają to jego własne słowa:

„Największą odpowiedzialność za losy narodu i ludzkości ponosi stan zakonny – jako ten, od którego zależy błogosławieństwo Boże. Jeśli wszelki obowiązek dobrze spełniony przyczynia się do dobra ogólnego, to obowiązek stanu zakonnego ma wagę o wiele większą. Dusza wierna, zachowująca swoje śluby, ma wpływ na Serce Boga wszystko mogącego”. (za: Tomasz Terlikowski, „Maksymilian M. Kolbe. Biografia świętego męczennika”)

Tych kilka zdań z jednej z jego konferencji ascetycznych wygłoszonej do zakonników mówi nie tylko o wzniosłości powołania zakonnego, ale także o istocie patriotyzmu. Według franciszkanina każdy czyn dobrze spełniony przyczynia się do dobra ogólnego. Odnosi się to do każdego dobrego czynu każdego obywatela i dopiero ta prawda jest punktem wyjścia do podkreślenia, że „obowiązek stanu zakonnego ma wagę o wiele większą” przez składane śluby, które są ofiarą podejmowaną dla Boga. Wierność tym ślubom „ma wpływ na Serce Boga wszystko mogącego” i rodzi błogosławieństwo.  

W tym momencie przychodzi mi na myśl przykład Abrahama, który najpierw otrzymał od Boga obietnicę licznego potomstwa, a kiedy rodzi się obiecany syn, Bóg każe mu go złożyć w całopalnej ofierze (Rdz 22, 1nn). Abraham sprostał tej wielkiej próbie zaufania Bogu. Posłuszny rozkazowi Najwyższego idzie z synem na górę Moria. Związał Izaaka i położył go na stosie drewna. Kiedy sięgnął po nóż, aby nim zabić swego umiłowanego, i jak Bóg stwierdza, „jedynego” syna (a przecież miał też Izmaela, którego urodziła mu Hagar), w ostatnim momencie powstrzymuje Abrahama. Nagrodą za jego posłuszeństwo była obietnica Bożego błogosławieństwa dla całego jego potomstwa:

„Po czym Anioł Pański przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi: «Przysięgam na siebie, wyrocznia Pana, że ponieważ uczyniłeś to, a nie odmówiłeś Mi syna twego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia takiego, jakie jest udziałem twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu»”. (Rdz 22, 15-18 BT).

Św. Maksymilian żył w duchu Abrahama. O ile jednak patriarcha miał złożyć na ofiarę syna, polski męczennik składał siebie w ofierze. I miał świadomość, że to przyniesie błogosławieństwo dla pokoleń, które przyjdą po nim: „‘Nie zmogą nas te cierpienia. Tylko przetopią i zahartują. Wielkich trzeba ofiar naszych, aby okupić szczęście i pokojowe życie tych, co po nas przyjdą’. Tak wspomina Stemler rozmowę z Kolbem”.  („Maksymilian M. Kolbe”). W stosunku do prześladowców nie kierował się nienawiścią, bo jak powiedział w Auschwitz do wspomnianego współwięźnia: „Nienawiść nie jest siłą stwórczą. Siłą stwórczą jest miłość”.

Franciszkanin szedł świadomie naprzeciw męczeńskiej śmierci. We wszystkich prześladowaniach widział „wolę Niepokalanej”, co trzeba rozumieć jako wolę Boga, bo Ona we wszystkim była i jest poddana Bogu i Jego woli. W jego postawie widać naśladowanie Pana, który w chwili aresztowania powiedział do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam wypić kielicha, który Mi podał Ojciec?” (J 18, 11 BT). To podobieństwo idzie jeszcze dalej: św. Maksymilian nie tylko zgodził się na śmierć męczeńską i przyjął ją jak jego Mistrz, kiedy przyszedł jej czas, ale także podobnie jak On, już dużo wcześniej, bo jako dziecko, wybrał taki rodzaj śmierci. Dokładnie tak: wybrał. W czasie pierwszego objawienia, Matka Pana pokazała mu dwie korony i poprosiła, aby wybrał jedną z nich. A Rajmund wybrał …obydwie – i białą, symbol dziewictwa, i czerwoną, oznaczającą męczeństwo. Zgodnie ze znaczeniem swego imienia zakonnego, Maksymilian był maksymalistą. Podobnie, jak św. Tereska z Lisieux, wybrał wszystko.

To jedna strona medalu. Ale istnieje druga. Miłość do Ojczyzny jest świętym obowiązkiem, podobnie jak miłość do rodziców. A jednak jest miłość, która ma pierwszeństwo nawet przed miłością do Ojczyzny i rodziców – jest to miłość do Boga. Ci, którzy dla miłości do Ojczyzny, zdradzali miłość do Boga, byli nie tylko zdrajcami miłości Bożej, ale także tej do Ojczyzny. W ostatecznym rozrachunku zdrada Boga nie przynosi Bożego błogosławieństwa ani dla zdrajcy, ani dla nikogo. Jak miłość wyrażona w uczciwym życiu, a zwłaszcza w ofierze, jest siłą stwórczą, tak nienawiść i każdy inny grzech są siłą niszczącą, przynoszącą przekleństwo. Przykłady podaje Biblia. Po pierwszym grzechu Adama Pan Bóg rzekł do niego: „Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem, mówiąc: Nie będziesz z niego jeść - przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał z niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. (Rdz 3, 17-18 BT). Po grzechu Dawida ten król Izraela usłyszał, że „miecz nie oddali się od jego domu na wieki” (2 Sm 12, 10). Na wielu miejscach Pisma św. jest mowa o tym, że grzechy pociągają za sobą gniew Boży (np. Kol 3, 5-6).

Wiedział o tym św. Maksymilian i przed wybuchem II wojny światowej powiedział, że wojna, jeśli wybuchnie, przyniesie śmierć tylu ludziom, ile nienarodzonych dzieci zostało zabitych w łonach ich matek. Polska w czasie międzywojennym miała prawo aborcyjne najbardziej liberalne zaraz po tym obowiązującym w bolszewickiej Rosji. I z tego prawa chętnie i często korzystano. Dane mówią o 4 mln dzieci abortowanych w II Rzeczpospolitej. A aborcja to tylko jeden z grzechów popełnianych w tym czasie. Pan Jezus do św. Faustyny czy służebnicy Bożej Rozalii Celakówny wielokrotnie mówił, że Polska zasłużyła na wielkie karanie. W pismach tych dwóch kobiet powtarza się takie stwierdzenie, że gdyby Polskę spotkały nawet wielkie kataklizmy, to i tak byłyby znakiem miłosierdzia, bo przez popełnione grzechy jej obywateli, Polska zasłużyła na całkowite unicestwienie. I dlatego Matka Boża kieruje do nich prośby o modlitwę i pokutę w intencji Ojczyzny. A one posłusznie podejmowały się i modlitwy i pokuty, aby przeważyć popełnione grzechy i wyprosić dla grzeszników i Polski Boże miłosierdzie.

Wspomniani w tekście polscy święci byli patriotami. Pragnęli wielkości Polski, która polega na wielkości moralnej jej obywateli i prawie broniącym najsłabszych. Wtedy spełni się to, o czym mówił Pan Jezus do św. Siostry Faustyny: „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli Mojej, wywyższę ją w potędze i świętości”. (Dz. 1732)