Szukaj na tym blogu

czwartek, 30 kwietnia 2015

Pismo św., a tradycja ustna u starożytnych żydów

„W tradycji żydowskiej panowało głębokie przekonanie, że Mojżesz otrzymał od Boga znacznie większe objawienie niż tylko to, które zostało zawarte w Pięcioksięgu, i że poza Pięcioksięgiem istniała tradycja ustna. Jeśli Pięcioksiąg to jest Tora, to jest jeszcze Tora ustna. I kiedy Tora ustna zaczęła być spisywana, to pojawiły się niepokoje, czy to jest słuszne. My zastanawialibyśmy się, czy tradycja ustna może wiernie przekazać treść z pokolenia na pokolenie, a oni obawiali się, że jeżeli się spisze tę tradycję, to czy nie wkradnie się za dużo błędów”. (Anna Świderkówna, „Sens ksiąg biblijnych”)

środa, 29 kwietnia 2015

Yad VaShem i Żydzi vs. "polskie obozy śmierci"

Yad Vashem i Żydzi vs. „polskie obozy koncentracyjne”

Wprowadzenie: Nie dalej niż kilka miesięcy temu, Yad Vashem użył na swojej stronie internetowej wyrażeń „polskie obozy śmierci” oraz „polskie obozy koncentracyjne”. Sądzę, że jeśli osoba pracująca w takiej instytucji używa takich terminów, to jest to znakiem braku kompetencji do wykonywania jej zawodu. Jednakże nie jest to w mojej opinii znakiem wskazującym na brak wiedzy czy świadomości, ale na brak dobrej woli. Jak wiadomo, termin „polskie obozy śmierci” został wymyślony albo przynajmniej przejęty i używany przez wcześniejszego nazistę, Niemca Alfreda Benzingera w celu wybielenia Niemców z ich odpowiedzialności za eksterminację Żydów. I dzisiaj, co za ironia!, to wyrażenie jest tak chętnie używane przez samych Żydów, nawet przez tych, którzy zajmują się ludobójstwem swoich rodaków w sposób profesjonalny[1].

Tym nie mniej, po protestach wielu polskich środowisk odnoszących się do używania przez Yad Vashem wyrażenia „polskie obozy śmierci”, instytut dokonał poprawek na swojej stronie internetowej i opublikował odpowiedź na te głosy[2]. Jednakże na próżno szukać w niej choćby słowa przeprosin. Pod ich postem pojawiły się w ostatnich dniach pochwalne komentarze – jak np. „wspaniała wiadomość”. Nie podzielam tej opinii. W rzeczywistości odpowiedź Yad Vashem jest niezadawalająca. Ponieważ mój komentarz nie został zaaprobowany do opublikowania na stronie instytutu, postanowiłem opublikować go jako list otwarty.

List otwarty do Yad Vashem
Szanowni Państwo,
Bardzo dziękuję za Waszą odpowiedź na głosy potępiające wyrażenie „polskie obozy koncentracyjne” użyte na Waszej stronie internetowej i za korektę owych „niefortunnych pomyłek”. W niniejszym komentarzu pragnę się odnieść do dokonanych przez Was korekt. Znalazłem dwa przykłady:

1.     Uprzednio użyte wyrażenie „polskie obozy koncentracyjne” – zostało poprawione na „nazistowskie obozy koncentracyjne w Polsce”[3];

2.     Uprzednio użyte wyrażenie „polskie obozy śmierci” – zostało poprawione na „nazistowskie obozy śmierci na terenie Polski”[4].

Jednakże nawet po tych wskazanych poprawkach, informacje przez Was podane NIE są „precyzyjne i uaktualnione historycznie”, co, jak można wyczytać na stronie Yad Vashem, jest pragnieniem instytutu. Jest tak dlatego, ponieważ w opisywanym czasie II wojny światowej Polska NIE istniała jako wolne i niezależne państwo. Dlatego NIE jest precyzyjną historycznie informacja o „nazistowskich obozach koncentracyjnych W POLSCE”, tak jak nie można powiedzieć, że w 1943 r. „Jerozolima leżała W IZRAELU”, ponieważ w tym czasie Izrael nie istniał jako państwo.
Drugi przykład (link w przypisie nr 4) zawiera informacje dotyczące II wojny światowej, ale mapa tam umieszczona pochodzi z czasów powojennych. Moim zdaniem jest to manipulacja, której dopuszcza się Yad Vashem. Jak to jest wyszczególnione w oświadczeniu z 23. kwietnia 2006 r., Yad Vashem „wspierał i dalej to czyni” żądanie polskiego rządu, aby „dodać słowa ‘były nazistowski niemiecki obóz’ do nazwy obozu w Auschwitz-Birkenau, ponieważ jest to historycznym faktem[5]. A jednak w obu wymienionych powyżej przykładach przymiotnik „niemiecki” jest pominięty, ale za to występuje określenie „polski” lub „w Polsce”. Dlaczego pisanie „POLSKIE obozy śmierci” czy „POLSKIE obozy koncentracyjne” przychodzi tak łatwo, podczas gdy napisanie „NIEMIECKIE obozy śmierci” czy nawet „NIEMIECKIE NAZISTOWSKIE obozy śmierci” jest związane, jak można sądzić, z jakimiś wewnętrznymi oporami? Dlaczego poprawka „NAZISTOWSKIE obozy śmierci w Polsce” została zaakceptowana, chociaż NIE jest informacją poprawną historycznie? Co sprawia, że Yad Vashem z dużą starannością unika słowa „niemiecki”, natomiast tak chętnie łączy wyrażenia „obozy śmierci” czy „obozy zagłady” z określeniami „polskie” czy „w Polsce”, nawet jeśli to jest „niefortunną pomyłką” lub manipulacją?

Z poważaniem
Placyd Koń
Polska

PS. Według przysłowia w jęz. JIDYSZ: „Pół prawdy to całe kłamstwo”.

*****

Yad Vashem and the Jews vs. “Polish concentration camps”

Introduction: Just a few months ago, Yad Vashem used on their website the expressions “Polish death camps” and “Polish concentration camps”. If a person working in such an institution uses such a term, it is a sign for me that he or she is fully incompetent to do his/her job. But I think, there is not a problem of historic knowledge, but there is a lack of good will. The term “Polish death camps” was coined or at least adopted by a former Nazi, a German Alfred Benzinger to whitewash the German responsibility for the genocide of the Jews. And now, ironically, this term is so willingly used by so many of the Jews themselves, even by those who professionally deal with the genocide of their compatriots[6].
Notwithstanding, after some protests regarding the expression “Polish death camps” used by them on their website, they have changed the wording in those instances and published their response to the protests[7]. You will in vain look there for one word of their apology. Beneath their text you can read some praising comments as for example the expression – “Splendid news.” I don’t share this view. Their response is not really satisfactory. Since my comment was not approved for publishing on the Yad Vashem website, I decided to publish it as an open letter.

Open Letter to Yad Vashem

Dear Ladies and Gentlemen,
Thank you very much for your answer to the protests regarding the expression “Polish death camps” used on your website and for correcting the “unfortunate mistakes”. My comment, however, is meant to address THE WAY these corrections were made. I found two relevant examples:
1. Previously written expression “Polish concentration camps” – corrected to “Nazi concentration camps in Poland”[8];
2. Previously written expression “Polish death camps” – corrected to “Nazi death camps located in Poland”[9].
My concern is that EVEN with these corrections being made, the text is still not “accurate and updated historical information” that Yad Vashem aspires to provide. The reason for it is the fact that at that time there was NO Poland as a free and independent country. Therefore, it is historically inaccurate to say “Nazi concentration camps located IN POLAND”, just as it is impossible to say that in 1943 “Jerusalem was situated in Israel” because at that time Israel did not exist as a state.
The second instance (the footnote No. 9) contains information about the WWII period, but the map provided is clearly postwar. I believe it is a manipulation, and Yad Vashem must be aware of it. As it is specified in your statement from 23. April 2006, Yad Vashem “supported and continues to support” the request of the Polish Government to “add the words ‘the former Nazi German Camp’ to the name of the Auschwitz – Birkenau Camp, since this is an historical fact,”[10] but I find it disturbing that in both instances mentioned the adjective “German” is avoided, and instead “Polish” or “in Poland” are added.  Why is it that writing “POLISH death camps” or “POLISH concentration camps” is not considered to be problematic, while writing “GERMAN death camps” or even “GERMAN NAZI death camps” requires special consideration? Why has the correction “NAZI death camps situated in Poland” been accepted, although this information is NOT historically accurate? Why is it that the word “German” is avoided, while associating the death or concentration camps with what pertains to “Poland” or “Polish” is accepted, even though this is an “unfortunate mistake” or manipulation?

Sincerely
Placyd Koń
Poland

PS. A YIDDISH proverb says: "A half-truth is a whole lie."




[1] Yad Vashem nie jest tu żadnym wyjątkiem. Inny przykład:  „Poland’s Auschwitz concentration camp”: http://www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-4648169,00.html
[6] Another example – „Poland’s Auschwitz concentration camp”: http://www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-4648169,00.html

sobota, 25 kwietnia 2015

Zbawienie – jednorazowy akt czy proces?

Zbawienie – jednorazowy akt czy proces? Takie pytanie zadał mi katolik. Wyczerpującą, opartą na Biblii, odpowiedź na to pytanie daje amerykański apologeta Tim Staples[1]. Poniżej zamieszczam tłumaczenie własne tego tekstu.



*****
Rz 5, 1 jest ulubionym wersetem dla kalwinistów i tych, którzy uznają doktrynę zwaną „raz zbawiony, zbawiony na zawsze” (once saved, always saved):

„Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa”. (Rz 5:1 BT)

Wierzą oni (uznający w/w naukę), że to biblijne zdanie potwierdza opinię, że usprawiedliwienie wierzącego w Chrystusa jest dokonane w momencie uwierzenia. W jednym momencie zostają wybaczone wszystkie grzechy: przeszłe, obecne i przyszłe. Wierzący otrzymuje, lub przynajmniej może mieć w tym momencie całkowitą pewność, że już został usprawiedliwiony, niezależnie od tego, co stanie się w przyszłości. Nie ma niczego, twierdzą, co mogłoby oddzielić prawdziwie wierzącego od Chrystusa – nawet największe grzechy. Podobnie, w odniesieniu do zbawienia, w Ef 2, 8-9 czytamy:

„Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił” (Ef 2:8-9 BT).

Dla protestantów te dwa teksty wydają się jasne. Ef 2 mówi, że (ze względu na formę gramatyczną czasownika „zbawić”) zbawienie wierzących jest wydarzeniem z przeszłości, którego skutki trwają[2]. Wykonało się! Z kolei, jeśli przyjrzymy się bliżej Rz 5, 1, to zauważymy, że słowo „usprawiedliwieni” (BT: „dostąpiwszy usprawiedliwienia”) również wskazuje na przeszłość (ale z samej formy gramatycznej nie wynika, czy ten stan trwa obecnie)[3]. I zostaje wypowiedziane w kontekście Listu do Rzymian, gdzie św. Paweł we wcześniejszym rozdziale powiedział:

„Jeżeli bowiem Abraham został usprawiedliwiony z uczynków, ma powód do chlubienia się, ale nie przed Bogiem. Bo cóż mówi Pismo? Uwierzył Abraham Bogu i zostało mu to poczytane za sprawiedliwość” (Rz 4:2-3 BT).

Sprawiedliwość jest synonimem usprawiedliwienia. Czy można wypowiedzieć to jaśniej? – pytają protestanci. Abraham został usprawiedliwiony raz na zawsze – kiedy uwierzył. To nie tylko potwierdzenie sola fide, mówią kalwiniści, ale także dowód na to, że usprawiedliwienie jest już dokonane (dopełnione, bez braków, kompletne) w momencie, w tym właśnie, kiedy człowiek uwierzył w Chrystusa. Przykład z życia Abrahama, mówią, jest niepodlegającym dyskusji potwierdzeniem protestanckiej nauki.

ODPOWIEDŹ KATOLICKA

Kościół katolicki zgadza się z tym, co zostało powiedziane powyżej, przynajmniej w tych aspektach: Po pierwsze, jako katolicy ochrzczeni możemy zgodzić się z tym, że już zostaliśmy usprawiedliwieni i że już zostaliśmy zbawieni. W ten sposób, pod pewnym względem, nasze usprawiedliwienie i zbawienie jest czymś, co zostało dokonane w przeszłości. Katolicy wierzą za św. Piotrem, że „chrzest zbawia nas” (por. 1 P 3, 21). Swoje pierwsze kazanie po zesłaniu Ducha Świętego zakończył on wezwaniem do chrztu: „Nawróćcie się - powiedział do nich Piotr - i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego” (Dz 2:38 BT). Apostoł Narodów w jasny sposób naucza, że przyjmujący chrzest zostali „obmyci, usprawiedliwieni i uświęceni” (1 Kor 6, 11). Dlatego stwierdzenie, że w chrzcie zostaliśmy usprawiedliwieni i zbawieni, jest jak najbardziej poprawne.

Jednakże to nie koniec historii. Pismo św. objawia, że właśnie przez obmycie, usprawiedliwienie i zbawienie doświadczone przez ochrzczonego we chrzcie św. wchodzi on na drogę (ang.: „into a process”) usprawiedliwienia i zbawienia, co domaga się wolnej współpracy z Bożą łaską. Bo jeśli czytamy dalej cytowany powyżej werset z Listu do Rzymian, dowiadujemy się więcej szczegółów podanych przez św. Pawła:

„Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu uzyskaliśmy przez wiarę dostęp do tej łaski, w której trwamy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej” (Rz 5:1-2 BT).

Ten tekst wskazuje, że po otrzymaniu łaski usprawiedliwienia, mamy teraz dostęp do Bożej łaski i dlatego możemy cieszyć nadzieją Bożej chwały. Słowo „nadzieja” wyraża, że spodziewamy się tego, co jeszcze nie posiadamy (por. Rz 8, 24).

W Ef 2, 10 czytamy: „Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili”.
Nie ma wątpliwości, że jako chrześcijanie musimy dalej pracować w Chrystusie, i jest to możliwe przy pomocy łaski Bożej. Ale jest też prawdą, o czym mówi nam Pismo św., że łasce można się przeciwstawić:

„Współpracując zaś z Nim napominamy was, abyście nie przyjmowali na próżno łaski Bożej” (2 Kor 6:1 BT).

Św. Paweł napomina wierzących z Antiochii – i także każdego z nas – aby „wytrwali w łasce Bożej” (Dz 13, 43). Co więcej, w tekście, któremu za chwilę przyjrzymy się bliżej, św. Paweł ostrzega chrześcijan, że mogą „odpaść od łaski” (Ga 5, 4). I to prowadzi nas do następnego punktu.

ZBAWIENIE WYDARZENIEM PRZYSZŁYM I WARUNKOWYM

Głównym elementem, którzy pomijają nasi protestanccy przyjaciele, jest fakt, że obok tekstów mówiących o tym, że zarówno usprawiedliwienie, jak zbawienie są dokonanym faktem z przeszłości, są inne – wskazujące na to, że obie te rzeczywistości mają także charakter przyszły i warunkowy. Innymi słowy, w Biblii jest także mowa o tym, że usprawiedliwienie i zbawienie nie są czymś definitywnie zakończonym, jak długo trwa ziemskie życie wierzących. Może najbardziej wymowny jest już wspomniany przeze mnie Ga 5, 1-5:

„Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli! Oto ja, Paweł, mówię wam: Jeżeli poddacie się obrzezaniu, Chrystus wam się na nic nie przyda. I raz jeszcze oświadczam każdemu człowiekowi, który poddaje się obrzezaniu: jest on zobowiązany zachować wszystkie przepisy Prawa. Zerwaliście więzy z Chrystusem; wszyscy, którzy szukacie usprawiedliwienia w Prawie, wypadliście z łaski. My zaś z pomocą Ducha, na zasadzie wiary wyczekujemy spodziewanej sprawiedliwości”.

Greckie słowo użyte w wierszu 5. i oddane tu słowem „sprawiedliwość”, to: δικαιοσύνη (czyt.: dikaiosyne). Można je przetłumaczyć polskim słowem „sprawiedliwość” albo „usprawiedliwienie”. W Rz 4, 3, wersecie cytowanym powyżej, [św. Paweł] używa tego słowa w stosunku do Abrahama. Fakt, że Apostoł Narodów mówi nam, że „z wytrwałością oczekujemy [usprawiedliwienia]”, ma wielkie znaczenie. Tak, jak to było powiedziane wcześniej, że to, czego się wciąż spodziewamy, nie jest tym, co już posiadamy. Nadzieja odnosi się do przyszłości. Rz 8, 24-25 mówi nam:

„W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której [spełnienie już się] ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać tego, co się już ogląda? Jeżeli jednak, nie oglądając, spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego oczekujemy” (Rz 8:24-25 BT).

Kontekst Listu do Galacjan 5 jest jasny. Św. Paweł przestrzega adresatów, że jeżeli szukają usprawiedliwienia – nawet, jeśli zgodnie z Ga 3, 27-29, już zostali usprawiedliwieni w chrzcie – przez uczynki Prawa, to odpadną od łaski Chrystusa. Dlaczego? Ponieważ byłoby to usiłowanie osiągnięcia usprawiedliwienia bez Chrystusa i Jego Ewangelii! Św. Paweł w Rz i w innych swoich Listach ukazuje w sposób oczywisty, że „ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą” (Rz 8, 8; por. Ga 5, 19-21). „Ciało” odnosi się do człowieka oddzielonego od łaski.

Podane wyżej biblijne przykłady nie są jedynymi, które wskazują na to, że usprawiedliwienie będzie miało miejsce w przyszłości. Liczne teksty wzięte z Pisma św. wskazują na to, że z jednej strony usprawiedliwienie i zbawienie są już przeszłe (wydarzyły się w przeszłości) i dokonane, natomiast z drugiej – są rzeczywistościami przyszłymi (tzn. zostaną w pełni zrealizowane dopiero w przyszłości) i warunkowymi:

„Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 10:22 BT).

„Nie ci bowiem, którzy przysłuchują się czytaniu Prawa, są sprawiedliwi wobec Boga, ale ci, którzy Prawo wypełniają, będą usprawiedliwieni. Bo gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające” (Rz 2:13-15 BT).

„Czyż nie wiecie, że jeśli oddajecie samych siebie jako niewolników pod posłuszeństwo, jesteście niewolnikami tego, komu dajecie posłuch: bądź [niewolnikami] grzechu, [co wiedzie] do śmierci, bądź posłuszeństwa, [co wiedzie] do sprawiedliwości?” (Rz 6:16 BT).
„A zwłaszcza rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli” (Rz 13:11 BT).

„(…) wydajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, lecz ku ratunkowi jego ducha w dzień Pana Jezusa” (1 Kor 5:5 BT).

Podsumowując te dwa aspekty można powiedzieć, że usprawiedliwienie i zbawienie są „JUŻ” i zarazem „JESZCZE NIE”.

PRZYSZŁE GRZECHY WYBACZONE?

Interpretacja kalwińska Rz 5, 1 nie tylko nie uwzględnia jego kontekstu, ale prowadzi do niebiblijnej nauki. Jak wspomnieliśmy wyżej, wychodząc z perspektywy kalwińskiej dochodzimy do wniosku, że przyszłe grzechy są wybaczone w momencie uwierzenia w Chrystusa. Taki wniosek, jak pokazaliśmy to wcześniej, stoi w wyraźnej sprzeczności do innych tekstów biblijnych. Gdzie w Piśmie św. jest napisane, że przyszłe grzechy są wybaczone w momencie uwierzenia w Pana? Nigdzie. Nie można uczynić to w sposób bardziej jasny, niż czyni to 1 J 1, 8-9, że przyszłe grzechy będą wybaczone, kiedy je wyznajemy (już jako dokonane i przeszłe):

„Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości” (1 J 1:8-9 BT).

Trzeba, żebym wspomniał tu, że wielu kalwinistów – i wielu, którzy nie podzielają wszystkich poglądów kalwinistów, ale wyznają pogląd „raz zbawiony jest zbawiony na zawsze”, który jest częścią klasycznej kalwińskiej doktryny – odpowiadają na ten tekst stwierdzeniem, że przebaczenie grzechów, o którym tu mówi św. Jan, nie ma nic do czynienia z usprawiedliwieniem przed Bogiem. Ich zdaniem, ten tekst odnosi się tylko to tego, czy ktoś jest we wspólnocie (BT: „współuczestnictwo”) z Bogiem. I ta „wspólnota z Bogiem” jest rozumiana jedynie w ten sposób, czy ktoś otrzyma od Boga, czy też nie, Boże błogosławieństwo w tym życiu.

Z taką interpretacją jest duży problem. Kontekst tego cytatu nie pozwala na takie rozumienie tego tekstu. Bo jeśli spojrzymy na werset piąty, to zauważymy, że św. Jan dopiero co stwierdził:

„Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą. Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu” (1 J 1:5-7 BT).

Z tego tekstu wynika w sposób oczywisty, że „wspólnota” (współuczestnictwo), o której tu mowa, jest niezbędna dla nas, abyśmy 1) chodzili w świetle, jak Bóg trwa w świetle i 2) aby nasze grzechy zostały przebaczone. Jeśli nie jesteśmy „we wspólnocie” (jeśli nie mamy współuczestnictwa) z Bogiem, to zgodnie z wersetem szóstym „chodzimy w ciemności”. A jeśli jesteśmy w ciemności, tym samym nie jesteśmy w Bogu, który „jest światłością i nie ma w Nim żadnej ciemności” (w. 5). Nic w tym tekście nie wskazuje na to, że możesz nie być we wspólnocie z Bogiem (nie mieć z Nim współuczestnictwa), ale pomimo tego, pójść do nieba. To jest możliwe, oczywiście, ale pod warunkiem, że odtworzymy na nowo komunię z Bogiem wyznając nasze grzechy. I to jest właśnie to, o czym mówią wersy ósmy i dziewiąty!

PRZYKŁAD ABRAHAMA

Innym punktem, w którym możemy się zgodzić z naszymi przyjaciółmi kalwinistami jest to, że Rz 4, 3 potwierdza, że Abraham został usprawiedliwiony na podstawie wiary w Boga. Kościół katolicki uznaje to, co w jasno wynika ze słów: „Uwierzył Abraham Bogu i zostało mu to poczytane za sprawiedliwość” (Rz 4:3 BT) nawiązujących do Rdz 15, 6.

Jednakże to nie wszystko, co wynika z tego tekstu. Kościół katolicki zgadza się z tym, że Abraham został usprawiedliwiony przez wiarę (Rdz 15, 6), jak to stwierdza św. Paweł, ale zauważamy, że dostępował (Abraham) usprawiedliwienia także w innych momentach życia, co wskazuje na to, że usprawiedliwienie ma także aspekt procesu. I znowu potwierdza się to, co już zostało stwierdzone wcześniej, że usprawiedliwienie jest z jednej strony jednorazowym aktem z przeszłości w życiu wierzących, ale z drugiej strony – jest jeszcze inny aspekt – usprawiedliwienie jest procesem.

Przypatrzmy się życiu Abrahama. Praktycznie wszyscy chrześcijanie zgadzają się, że Rz 4, 3 ukazuje Abrahama jako tego, który został usprawiedliwiony przez wiarą w Bożą obietnicę potomstwa:

„Bo cóż mówi Pismo? Uwierzył Abraham Bogu i zostało mu to poczytane za sprawiedliwość” (Rz 4:3 BT cytat z Rdz 15, 6).

Jednakże wielu nie zauważa, że Abraham jest także ukazany jako ten, który był usprawiedliwiony już wcześniej, wiele lat wcześniej, kiedy to odpowiedział na Boże wołanie wzywające go do opuszczenia swojego domu w Charanie, aby dać początek nowemu narodowi w nieznanej mu wówczas ziemi obiecanej. W Hbr 11, 8 czytamy:

„Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie” (Hbr 11:8 BT).
Co to za „wiara”, o której mówi natchniony autor w Hbr 11, 8? W Hbr 11, 6  czytamy, że jest to wiara, „bez której nie można podobać się Bogu”. Jest to więc wiara potrzebna do zbawienia. Zatem jak to możliwe, że Abraham już w Charanie miał wiarę potrzebną do zbawienia (dosł.: „zbawczą”), jeśli został zbawiony (czy usprawiedliwiony) dopiero wiele lat później? Byłoby to niemożliwe.

Zatem trzeba wyciągnąć wniosek, że skoro już w Charanie miał potrzebną do tego wiarę, to już wtedy został usprawiedliwiony na podstawie wiary i posłuszeństwa Bożemu głosowi – na długo przed jego spotkaniem z Panem Bogiem, o którym opowiada Rdz 15. Co więcej, Abraham jest ukazany, jako ten, który ponownie zostaje usprawiedliwiony w Rdz 22, kiedy to ofiarował swojego syna Izaaka w ofierze i z posłuszeństwa Panu Bogu, lata po wydarzeniach opisanych w Rdz 15.

Czy nie został Abraham usprawiedliwiony na podstawie czynów, kiedy ofiarował swojego syna na ołtarzu? Widzicie, że jego żywa wiara łączyła się z czynami, i czynami była dopełniona, tak że słowa Pisma zostały wypełnione:

„Czy Abraham, ojciec nasz, nie z powodu uczynków został usprawiedliwiony, kiedy złożył syna Izaaka na ołtarzu ofiarnym? Widzisz, że wiara współdziałała z jego uczynkami i przez uczynki stała się doskonała. I tak wypełniło się Pismo, które mówi: Uwierzył przeto Abraham Bogu i poczytano mu to za sprawiedliwość, i został nazwany przyjacielem Boga”. (Jk 2:21-23 BT).

Najważniejsza rzecz

Kiedy my, katolicy, czytamy w Rz 5, 1 o Abrahamie, że „został usprawiedliwiony”, wierzymy w to. Ale nie zatrzymujemy się na tym. Bo wierzymy także w to, co o nim pisze Jakub w drugim rozdziale swego Listu – że „został usprawiedliwiony na podstawie czynów”. Przez dwa tysiąclecia Kościół katolicki całe Pismo św. brał pod uwagę i w swojej teologii uzgadniał ze sobą wszystkie biblijne teksty. I dlatego możemy zgodzić się z protestantami i powiedzieć razem z nimi, że zostaliśmy usprawiedliwieni (czas przeszły) i zbawieni przez naszą wiarę w dokończone dzieło zbawienia dokonane przez Jezusa Chrystusa na krzyżu. Ale także zgadzamy się z naszym Panem, że jeszcze istnieje inny aspekt zbawienia i usprawiedliwienia przez współpracę z Bożą łaską w naszym życiu, w nadziei ostatecznego zbawienia i usprawiedliwienia w dniu ostatecznym:

„A powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony”. (Mt 12:36-37 BT).


[2] „Jesteście zbawieni” (Ef 2, 8) – w jęz. greckim w tym miejscu jest użyty czas perfectumCzasy gramatyczne w jęz. greckim wskazują nie tyle na czas wykonania czynności, ile na aspekt. I tak perfectum jest formą gramatyczną wskazującą na wydarzenie dokonane w przeszłości, którego skutki trwają w teraźniejszości.
[3] Jest to tzw. aoryst (gr.: „nie-oznaczony”). Ten czas gramatyczny wskazuje (zazwyczaj) na przeszłość, ale w odróżnieniu od perfectum ta forma nic nie mówi na temat, czy skutki tego wydarzenia wciąż trwają.

piątek, 24 kwietnia 2015

Pochwała wiary katolickiej

W zakonach franciszkańskich obchodzimy dziś wspomnienie św. Fidelisa z Sigmaringen, kapłana i męczennika,  niemieckiego kapucyna żyjącego na przełomie XVI i XVII w., który zginął śmiercią męczeńską w Szwajcarii. Oto jego pochwała wiary katolickiej:
 
"O wiaro katolicka, jakże jesteś trwała, jakże jesteś mocna, jakże dobrze zakorzeniona, jakże jesteś dobrze ugruntowana na mocnej skale! Niebo i ziemia przeminą, ty natomiast nigdy nie będziesz mogła przeminąć. Od początku sprzeciwiał ci się cały świat, ale ty przemożnie nad wszystkim zatryumfowałaś. 
«To jest bowiem zwycięstwo, które zwycięża świat, wiara nasza»; ona władzy Chrystusa podporządkowała najpotężniejszych królów, ona oddała w uległość Chrystusowi narody. 
Co sprawiło, że Apostołowie i męczennicy podejmowali ciężkie walki i znosili bardzo surowe kary, jeśli nie wiara, zwłaszcza w zmartwychwstanie? 
Co spowodowało, że pustelnicy wzgardzili przyjemnościami, odrzucili zaszczyty, podeptali bogactwa i prowadzili na pustyni samotne życie, jeśli nie żywa wiara? 
Co dzisiaj sprawia, że prawdziwi czciciele Chrystusa odrzucają rozkosze, pozostawiają przyjemności, znoszą trudności, cierpią przykrości? 
Żywa wiara, «która działa przez miłość». Ona to sprawia, że ludzie w nadziei otrzymania dóbr przyszłych opuszczają doczesne i zamieniają doczesne na przyszłe".

piątek, 10 kwietnia 2015

Dojrzewanie do miłosierdzia

„Człowiek przez kilka lat uczy się mówić, a przez całe życie milczeć”. (Karol Bunsch)

*****

Podobną rzecz możne wypowiedzieć o uczeniu się przez człowieka sprawiedliwości i miłosierdzia. Mowy uczy się człowiek spontanicznie. Z uczeniem się sprawiedliwości jest tak samo. Już nawet taki mały człowiek ma jakieś naturalne odczucie, którego nie trzeba go uczyć, że powinien być traktowany sprawiedliwie, i kiedy czuje, że dzieje mu sią krzywda – potrafi głośno protestować. Nawet najmłodsze dzieci w szkole są bardzo wyczulone na sprawiedliwe traktowanie. A jak jest z miłosierdziem? No właśnie tak samo, jak z uczeniem się milczenia – uczymy się go całe życie. Ta nauka związana jest ze świadomym wysiłkiem człowieka. I chociaż należy istotnie do religii chrześcijańskiej, wciąż pozostaje dla tak wielu – nawet wierzących – niezrozumiała. Oczywiście pociąga nas idea miłosierdzia – wzruszamy się czytając w Ewangelii sceny, w których grzesznicy przychodzący do Jezusa doznają przebaczenia grzechów i mogą zacząć życie od nowa. A jednak tak często, zbyt często, przyjmujemy postawę starszego brata z przypowieści o miłosiernym ojcu (lub inaczej marnotrawnym synu). Niezrozumiałe są dla nas słowa, które Pan Jezus skierował do św. Siostry Faustyny: „Największe prawo do Mojego miłosierdzia mają najwięksi grzesznicy”. Budzą one w nas naturalny sprzeciw wypływający nie z czego innego, jak właśnie z poczucia sprawiedliwości. I potrzeba świadomego wysiłku i stałego nawracania się, aby przyjąć Boży sposób myślenia, tak różny od myślenia po ludzku. Owo Boże myślenie przekracza naturę, która potrafi zrozumieć sprawiedliwość, ale miłosierdzie jest jej nieznane. Myślenie, jak myśli Bóg, jest miarą doskonałości uczniów Chrystusa: „Bądźcie doskonali jak Mój Ojciec niebieski” (Mt 5, 48). Co znaczy „doskonali”? – miłosierni. Bo gdzie indziej czytamy: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6, 36). „Doskonały” i „miłosierny” to synonimy w języku Ewangelii.

Nie zazna ludzkość spokoju, dopokąd nie zwróci się do źródła miłosierdzia mojego”. Aby zwrócić się do Bożego miłosierdzia - potrzebna jest ufność, a ta w jakiś sposób łączy się z Bożym myśleniem i postawą miłosierdzia wobec innych. Jeśli nie nauczymy się milczeć, nie staniemy się ludźmi dojrzałymi; bez nauczania się miłosierdzia nie osiągniemy doskonałości, pozostaniemy na poziomie natury, a przecież jesteśmy powołani do życia nadprzyrodzonego.

„Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5, 7). To zdanie łączy w jedno i sprawiedliwość i miłosierdzie, tak jak są one czymś jednym w Bogu. Odrzucanie miłosierdzie jest z konieczności wyborem sprawiedliwości, czyli sądu bez miłosierdzia. Jeśli zaś nauczymy się postawy miłosierdzia wobec innych, doznamy miłosierdzia od Boga – niejako ze sprawiedliwości.

niedziela, 5 kwietnia 2015

Zmartwychwstanie Chrystusa, a przebóstwienie czlowieka



Obraz mówi więcej niż tysiąc słów. Dlatego lubię wklejać obrazy, które pomagają przekazać pewne treści czasem lepiej niż słowa. Dzisiaj jest to oczywiście Zmartwychwstanie. Autorem tego obrazu jest Matthias Grünewald[1]. Jest bardzo wymowny (obraz), bo ukazuje biblijne porównanie Chrystusa do słońca. U św. Łukasza Pan został nazwany „słońcem wschodzącym z wysoka”. A w „Exultet” w Wigilię Paschalną Kościół śpiewa: „Niech ta świeca płonie, gdy wzejdzie słońce nie znające zachodu: Jezus Chrystus, Twój Syn zmartwychwstały”.

I oto dzisiaj wzeszło to Słońce nie znające zachodu. Chrystus zmartwychwstał! I zadaję sobie pytanie: Co nam objawia zmartwychwstały Chrystus? Ale przecież nie byłoby zmartwychwstania Pana bez Jego śmierci na krzyżu. Myślę, że pomocne będzie najpierw danie odpowiedzi na pytanie: Co nam objawia Krzyż? Kard. Ratzinger w rozważaniu na ten temat stwierdza, że Krzyż objawia nam Boga i człowieka. Objawia Boga, który Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto wierzy miał życie wieczne; objawia Boga, który wydał Syna, aby wykupić niewolnika. Ale, objawia też człowieka. Bo to człowiek skazał jedynego Niewinnego na śmierć. Odtąd wszelkie wyroki ludzkich trybunałów są niewiarygodne. Krzyż objawia człowieka, bo to człowiek przybił do krzyża swego Boga; nie zniósł Jego świętości. W jednym zdaniu: Krzyż objawia świętość Boga i grzeszność człowieka.

A co objawia zmartwychwstanie? Czy też Boga i człowieka? Nie, zmartwychwstanie objawia wyłącznie Boga – moc Jego miłości. W zmartwychwstaniu Chrystusa Bóg okazuje się silniejszy od śmierci, grzechu, szatana i złości ludzkiej. Zmartwychwstanie objawia Boga. I powyższy obraz to ukazuje. Przedstawia Chrystusa, który jest wyprostowany, jaśnieje blaskiem, dominuje sytuację. A ludzie, owszem, są, ale leżący na ziemi, śpiący. I jeśli Zmartwychwstanie objawia także człowieka, to nie człowieka, jakim on jest, ale objawia to takim, jakim Bóg chce go mieć. Zmartwychwstanie Chrystusa objawia zamysł Boga wobec człowieka.

I żeby to ukazać, przytoczę tu fragment starożytnej homilii na Wielką i Świętą Sobotą[2]. Autor przedstawia zstąpienie Chrystusa do Otchłani, aby z niej wyprowadzić Adama. Autor wkłada w usta Chrystusa takie słowa:

„Oto Ja, twój Bóg, który dla ciebie stałem się twoim synem. Oto teraz mówię tobie i wszystkim, którzy będą twoimi synami, i moją władzą rozkazuję wszystkim, którzy są w okowach: Wyjdźcie! A tym, którzy są w ciemnościach, powiadam: Niech zajaśnieje wam światło! Tym zaś, którzy zasnęli, rozkazuję: Powstańcie!
Tobie, Adamie, rozkazuję: Zbudź się, który śpisz! Nie po to bowiem cię stworzyłem, abyś pozostawał spętany w Otchłani. Powstań z martwych, albowiem jestem życiem umarłych. Powstań ty, który jesteś dziełem rąk moich. Powstań ty, który jesteś moim obrazem uczynionym na moje podobieństwo. Powstań, wyjdźmy stąd! Ty bowiem jesteś we Mnie, a Ja w tobie, jako jedna i niepodzielna osoba.

Dla ciebie Ja, twój Bóg, stałem się twoim synem. Dla ciebie Ja, Pan, przybrałem postać sługi. Dla ciebie Ja, który jestem ponad niebiosami, przyszedłem na ziemię i zstąpiłem w jej głębiny. Dla ciebie, człowieka, stałem się jako człowiek bezsilny, lecz wolny pośród umarłych. Dla ciebie, który porzuciłeś ogród rajski, Ja w ogrodzie oliwnym zostałem wydany Żydom i ukrzyżowany w ogrodzie.

Przypatrz się mojej twarzy dla ciebie oplutej, bym mógł ci przywrócić ducha, którego niegdyś tchnąłem w ciebie. Zobacz na moim obliczu ślady uderzeń, które zniosłem, aby na twoim zeszpeconym obliczu przywrócić mój obraz.

Spójrz na moje plecy przeorane razami, które wycierpiałem, aby z twoich ramion zdjąć ciężar grzechów przytłaczających ciebie. Obejrzyj moje ręce tak mocno przybite do drzewa za ciebie, który niegdyś przewrotnie wyciągnąłeś swą rękę do drzewa. (…)
Powstań, pójdźmy stąd! Niegdyś szatan wywiódł cię z rajskiej ziemi, Ja zaś wprowadzę ciebie już nie do raju, lecz na tron niebiański. Zakazano ci dostępu do drzewa będącego obrazem życia, ale Ja, który jestem życiem, oddaję się tobie. Przykazałem aniołom, aby cię strzegli tak, jak słudzy, teraz zaś sprawię, że będą ci oddawać cześć taką, jaka należy się Bogu”.

Zacytowałem cały ten fragment, bo jest bardzo wymowny, ale przede wszystkim ze względu na to ostatnie zdanie. Zmartwychwstanie Chrystusa oznacza nie tylko wywyższenie człowieczeństwa Chrystusa, ale Adama, czyli człowieka w ogóle. I nie chodzi o jakieś wywyższenie, ale o najwyższe z możliwych – przebóstwienie człowieka. Gdy człowiek chciał na własną rękę stać się Bogiem, efektem tego był upadek. Bóg zaś wywyższa człowieka skutecznie – przez własne poniżenie w przyjęciu człowieczeństwa w Chrystusie, aż do ostatecznych konsekwencji śmierci krzyżowej, aby w zmartwychwstaniu wywyższyć człowieczeństwo Chrystusa i człowieka, jako takiego – wynieść go do tronu Bożego. Wróćmy do wspomnianej homilii:
„Gotowy już jest niebiański tron, w pogotowiu czekają słudzy, już wzniesiono salę godową, jedzenie zastawione, przyozdobione wieczne mieszkanie, skarby dóbr wiekuistych są otwarte, a królestwo niebieskie, przygotowane od założenia świata, już otwarte".

Królestwo niebieskie zostało otwarte dla Adama, ale i dla nas – jego dzieci. W odróżnieniu do tych, którzy już osiągnęli pełnię szczęścia we wspólnocie zbawionych w niebie – my, pielgrzymi na ziemi wciąż jesteśmy w drodze do naszego celu. Ale już tutaj możemy spożywać owoc rajskiego drzewa życia – Eucharystię, która jest niczym innym, jak Ciałem zmartwychwstałego Pana. Uczestnicząc w sposób pełny w Eucharystii otrzymujemy już teraz owoc Męki i Zmartwychwstania Pana. Przyjmując Komunię św. napełniamy się Bożym życiem, doznajemy przebóstwienia. Ceńmy sobie ten Dar, za który nasz Pan zapłacił tak wielką cenę.