Szukaj na tym blogu

piątek, 11 grudnia 2015

Czy katolik może wierzyć w przeznaczenie?

Nie tak dawno rozmawiałem ze znajomym, który stwierdził, że wierzy w przeznaczenie. Człowiek ten jest katolikiem. Dodam, że nie rozmawialiśmy na temat wiary, ale ogólnie o życiu ludzkim. Mój znajomy uważa, że pewne wydarzenia są nieuchronne. Miał na myśli to, że na przykład człowiek ma określony z góry, ile będzie żył i jak umrze. Przyznam się, że po zastanowieniu jestem skłonny się z nim zgodzić. Pan Bóg ma jakiś tam plan wobec człowieka i jest w nim określone, ile dany człowiek ma żyć. Jednak jestem zdania, że nie jest to taki sztywny plan niezależny od człowieka, a raczej taki plan, w który wpisana jest współpraca człowieka. I dlatego, jeśli młody człowiek ginie ma motorze, a na grobie wypisują mu: „Bóg tak chciał”, to chcę zaprotestować. Bo niekoniecznie było to chciane przez Boga, żeby ten młody człowiek umarł w wieku 20 lat. Mogę sobie wyobrazić, że w planach Bożych (nazwijmy to planem „A”) miał on żyć 70, ożenić się i mieć dzieci i doczekać się wnuków i prawnuków, ale na przeszkodzie stanęła młodzieńcza brawura (czytaj: głupota) dwudziestolatka.

Dlatego mogę się zgodzić z moim rozmówcą, że istnieje przeznaczenie, ale nie znaczy to, że wszystko, co się dzieje na świecie, dzieje się według niego, bo rzeczywistą jest wolna wola człowieka, a Pan Bóg nie planował grzechu tak jak nie planował śmierci wspomnianego wcześniej dwudziestolatka, a jedynie je DOPUSZCZA. Czy nie byłoby lepiej, gdyby nie dopuścił? Może czasem byłoby i lepiej, ale Pan Bóg nie chciał marionetek, ale stworzył istoty na swój obraz i podobieństwo, czyli zdolne do miłości i wyboru. Bez zdolności wyboru nie było miłości, bez miłości nie byłoby Bożego podobieństwa w człowieku.

Czy katolik może wierzyć w przeznaczenie? Co mówi na ten temat Kościół? Czy wiara w przeznaczenie jest częścią wiary wyznawanej przez katolików? Słowo to najczęściej kojarzone jest z poglądami protestantów, zwłaszcza tych, którzy powołują się na Jana Kalwina. Według tych poglądów Pan Bóg przeznaczył jednym do zbawienia, innych na potępienie. Wybory człowieka są tak naprawdę tylko iluzją, podobnie jak jego wolna wola. To Pan Bóg kieruje wszystko w sposób suwerenny do sobie znanego tylko celu. Zapytany w tym kontekście o wiarę w tak rozumiane przeznaczenie Kościół katolicki odpowiada zdecydowane – NIE. Bo konsekwencją tak rozumianej wiary w przeznaczenie jest ukazanie suwerenności Boga, jako absolutnego Władcy i Pana, który kieruje wszystkim, ale zaprzeczenie Jego miłości. Bo gdyby był choćby tylko jeden człowiek, który odwiecznym postanowieniem byłby przeznaczony do piekła, taki Bóg nie byłby miłością. Więcej – nie byłby także Najwyższym Dobrem, a raczej – w ogóle nie byłby dobry. Byłby tyranem. A tymczasem Biblia mówi, że „Bóg jest Miłością”.

A jednak Kościół wyznaje wiarę w przeznaczenie (predestynację). Kościół wyznaje wiarę w przeznaczenie wybranych do zbawienia (chociaż nie opowiada się za żadnym systemem, który to wyjaśnia), ale zdecydowanie odrzuca pogląd, że ktokolwiek z ludzi uprzednim Bożym wyrokiem został przeznaczony na potępienie. Katolicką doktrynę wiary na temat predestynacji opisał dominikanin, o. Reginald Garrigou-Lagrange, w książce „Predestination. The meaning of Predestination in Scripture and the Church”. Promotor pracy doktorskiej ks. Karola Wojtyły, późniejszego papieża, św. Jana Pawła II, pisze o predestynacji w doktrynie katolickiej, różniącej się zdecydowanie od protestanckiego rozumienia predestynacji, którą nazywam „podwójną” (wybranych do nieba, a nie-wybranych na potępienie). Bo przecież Pan Bóg chce, aby wszyscy ludzie doszli do poznania prawdy i zostali zbawieni (por. 1 Tm 2, 3-4).


Jak wytłumaczyć zatem potępienie potępionych, skoro nie było to wolą Bożą? Myślę, że w uzyskaniu odpowiedzi na to pytanie może być bardzo pomocny poniższy fragment z Księgi proroka Jeremiasza:

„Król Sedecjasz posłał, by przyprowadzono proroka Jeremiasza do niego, przy trzecim wejściu do domu Pańskiego. Król powiedział do Jeremiasza: «Zapytam cię o jedną rzecz; nie ukrywaj nic przede mną!» I rzekł Jeremiasz do Sedecjasza: «Jeżeli ci powiem, każesz mnie z pewnością zabić, jeśli zaś dam tobie radę, nie usłuchasz mnie». Przysiągł więc król Sedecjasz potajemnie Jeremiaszowi tymi słowami: «Na życie Pana, który nam dał to życie, nie każę cię zabić ani nie wydam cię w ręce ludzi nastających na twe życie!» Jeremiasz powiedział wtedy do Sedecjasza: «To mówi Pan, Bóg Zastępów, Bóg Izraela. Jeżeli dobrowolnie wyjdziesz do dowódców króla babilońskiego, uratujesz swoje życie, a miasto to nie ulegnie pożodze ognia; ty zaś będziesz żył wraz ze swą rodziną. Jeżeli zaś nie wyjdziesz do dowódców króla babilońskiego, miasto to dostanie się w ręce Chaldejczyków, którzy spalą je ogniem; ty zaś nie ujdziesz ich ręki». Król Sedecjasz powiedział do Jeremiasza: «Obawiam się mieszkańców Judy, którzy przeszli do Chaldejczyków, by czasem mnie nie wydano w ich ręce i by mnie nie wyszydzili». Jeremiasz jednak odrzekł: «Nie wydadzą. Posłuchaj, proszę, głosu Pana w sprawie, o której ci mówiłem, a wyjdzie ci to na dobre i pozostaniesz przy życiu. Jeżeli zaś odmówisz poddania się, taką scenę pokazał mi Pan: Oto wszystkie kobiety, jakie pozostały w domu królewskim, prowadzone do dowódców króla babilońskiego, wołają: "Zwiedli cię i otumanili twoi dobrzy przyjaciele. Nogi twoje ugrzęzły w błocie, oni zaś uciekli". Wszystkie twoje żony i twoi synowie zostaną zaprowadzeni do Chaldejczyków, a i ty nie ujdziesz ich rąk. Pochwyci cię bowiem król babiloński, a miasto to zostanie spalone ogniem»” (Jr 38, 14-23 BT).

Czy zguba króla i Jerozolimy była nieuchronna? Na podstawie powyższego biblijnego tekstu trzeba odpowiedzieć, że nie. Pan Bóg przez proroka Jeremiasza pokazał królowi sposób na jej uniknięcie. A jednak ten wolał zaufać bardziej swemu rozsądkowi, czego skutkiem było, że spotkało go właśnie to, czego się obawiał. A przecież, gdyby był posłuszny głosowi Pana Boga, który On skierował do niego przez proroka, uchroniłby swoje życie i życie mieszkańców Jerozolimy.

Pan Bóg traktuje nasze wybory na serio. 

1 komentarz:

  1. Świetny tekst.
    Uwagi od siebie
    Jeśli za predestynację uznać determinizm w ujęciu matematycznym, czyli teretycznie możiwy do prześledzenia tok wydarzeń będących przyczynami i skutami, to oczywiście coś takiego jak przeznaczenie istnieje. Bo można wyobrazić sobie superkomputer który na pdstawie ruchu ruchu atomów wyicza c się stanie za dzień, miesiąc, rok... Z drugiej strony mamy całą mechanikę wantową z jej nieoznaczalnością (Bóg to umieścił w konstrukcji świata jako rękojmię wolnej woli?).
    Swietnie o tym pisze Ksiądz Michał Heller w Fizofii Przypadku.

    OdpowiedzUsuń