Szukaj na tym blogu

środa, 27 kwietnia 2011

"Kto się pomylił: Jezus czy Marek"?

"Kto się pomylił w Mk 2,26 w związku z 1 Sm 21,7 – Jezus, czy Marek?[*]" To pytanie zadał mi jeden z użytkowników Frondy podpisujący się „Abiatar” w dyskusji pod moim wpisem: „Ty jesteś Skała… Prymat św. Piotra. Sukcesja papieska”. Poniższa odpowiedź jest oddaniem moimi słowami tego, co usłyszałem od dr Scotta Hahna, który wspomniał o tym w wykładach na temat Ewangelii według św. Marka.


O co chodzi w tym pytaniu? Jest to wyraz przekonania, że Pismo św. zawiera błędy, bo w czasie, kiedy Dawid uciekając przed Saulem wszedł do domu Bożego, aby prosić o chleb, arcykapłanem był Achimelek (1 Sm 21, 2), nie Abiatar. Wydaje się, że Pan Jezus się pomylił. Dla niektórych to oczywiste. Ale może jednak chodzi o coś innego? Jeśli to nie błąd, to dlaczego Pan mówi o Abiatarze:


On im odpowiedział: «Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie, i był głodny on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom». (Mk 2:25-26)?


Pomylił się? A może św. Marek?


Zacznijmy od początku, to znaczy od Pierwszej Księgi Samuela. Początkowa życzliwość króla Saula dla Dawida szybko zmieniła się w zazdrość i to morderczą w dosłownym znaczeniu. Młodzieniec uratował się ucieczką i ukrył przed królem, który był zarazem jego teściem. W rozdziale 21. czytamy o Dawidzie, który szukając chleba i broni wszedł do domu Bożego w Nob. Kapłanem (czy raczej arcykapłanem) w tym czasie był Achimelek, prawnuk Helego a ojciec Abiatara. On dał Dawidowi chleby pokładne (używane do kultu) i miecz Goliata. Saul dowiedział się o tym, kazał zamordować Achimeleka z całą jego rodziną. Tylko Abiatar, jak jedyny z całej kapłańskiej rodziny uszedł z życiem i zabierając z sobą efod przyłączył się do Dawida. Kiedy Dawid wstąpił na tron, uczynił Abiatara (wraz z Sadokiem) arcykapłanem (por. 1 Krn 15, 11; 1 Krl 2, 26).


Dawid postarzał się. Jeden z jego synów, Adoniasz, zorganizował spisek, do którego przyłączył się Abiatar. Był to spisek nie tyle przeciwko Dawidowi, ile raczej przeciwko Salomonowi, którego matce Dawid obiecał, że Salomon będzie jego następcą na tronie Izraela (por. 1 Krl 1, 19). Prorok Natan dowiedział się o tym i powiadomił Batszebę. Oboje poszli do króla z tą wiadomością. Dawid wydaje arcykapłanowi Sadokowi i prorokowi Natanowi ostatni królewski rozkaz: kazał namaścić Salomona na króla, a kiedy tak się stało, jako pierwszy oddał mu pokłon. Abiatar został skazany na banicję. Wypełniło się to, co zostało zapowiedziane Helemu:


Dlatego taka wyrocznia Pana, Boga Izraela:

Wyraźnie powiedziałem domowi twojemu i domowi ojca twego, że będą zawsze chodzić przede Mną, lecz teraz – wyrocznia Pana – dalekie to ode Mnie. Tych bowiem, którzy Mnie szanują, szanuję i Ja, a tych, którzy Mnie znieważają – czeka hańba. Właśnie nadchodzą dni, w których odetnę ramię twoje i ramię domu twojego ojca, aby już nie było starca w twoim domu. Będziesz widział ucisk przybytku, podczas gdy Bóg udzieli Izraelowi wszelkiego dobra; w twoim domu nie będzie starca po wszystkie czasy. Nie wytracę jednak u ciebie doszczętnie człowieka składającego dla Mnie ofiarę, tak by się zużyły twoje oczy, a dusza się wyniszczyła ze strapienia, podczas gdy ogół twego domu zabity zostanie mieczem ludzi. Znakiem, że to się spełni, będzie to, co się zdarzy twoim dwom synom, Chofniemu i Pinchasowi: obydwaj zginą tego samego dnia. Ustanowię sobie kapłana wiernego, który będzie postępował według mego serca i pragnienia. Zbuduję mu dom trwały, a on będzie chodził przed obliczem mego pomazańca na zawsze. (1Sm 2:30-35)


Po wygnaniu Abiatara, który był ostatnim arcykapłanem z rodziny Helego, Sadok stał się samodzielnym arcykapłanem. W ten sposób linia kapłańska Pinchiasa – wnuka Aarona – (Wj 6, 25) odzyskała na nowo urząd arcykapłański w Izraelu. Z tego rodu pochodzili arcykapłani aż do upadku Jerozolimy.


To jest tło do wypowiedzi Pana zapisanej u św. Marka 2, 25-26. Żeby zrozumieć znaczenie Jego wypowiedzi, trzeba odczytać ją w większym kontekście, włączając w to poprzedzające je wersety:

Uczniowie Jana i faryzeusze mieli właśnie post. Przyszli więc do Niego i pytali: «Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie nie poszczą?» Jezus im odpowiedział: «Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak długo pana młodego mają u siebie. Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć. Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania. W przeciwnym razie nowa łata obrywa jeszcze część ze starego ubrania i robi się gorsze przedarcie. Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków. W przeciwnym razie wino rozerwie bukłaki; i wino przepadnie, i bukłaki. Lecz młode wino należy wlewać do nowych bukłaków».


Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat wśród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy. Na to faryzeusze rzekli do Niego: «Patrz, czemu oni robią w szabat to, czego nie wolno?» On im odpowiedział: «Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie, i był głodny on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom». (Mk 2:18-26)


Sens wypowiedzi Pana i Jego “pomyłka” stają się zrozumiałe właśnie w tym szerszym kontekście. W Mk 2, 18-22 Pan mówi o nowości Ewangelii, którą głosi. Ewangelia jest niczym młode wino, które nie nadaje się do starych bukłaków. Z kolei w następnych wersetach wspomina Dawida i kapłanów. Abiatar był ostatnim kapłanem ze swojego rodu. Za bunt przeciwko Salomonowi, synowi Dawida, został odsunięty od kapłaństwa. Pan Jezus chce powiedzieć, że faryzeusze przypominają Abiatara. Ponieważ spiskują przeciwko Panu Jezusowi, Synowi Dawida, królestwo Boże zostanie im zabrane, a dane ludowi, który wyda godne owoce (por. Mt 21, 43).


Aluzja do zmiany linii kapłańskiej może być także odczytana również jako aluzja do zmiany kapłaństwa: Pan Jezus przyszedł nie tylko po to, aby głosić Ewangelię, ale przede wszystkim, żeby zawrzeć Nowe Przymierze (Jr 31, 31; Łk 22, 20; Hbr rozdziały 7-8) i dać Nowe Prawo (Kazanie na Górze). Ze zmianą przymierza i prawa wiąże się zmiana kapłaństwa (por. Hbr 7, 11-12). O ile jednak w przypadku Abiatara chodziło tylko o zmianę rodu kapłańskiego, podczas gdy istota kapłaństwa pozostała ta sama, o tyle w przypadku zmiany Starego Przymierza na Nowe chodzi o zmianę samego kapłaństwa: już nie według porządku Aarona, ale na wzór kapłaństwa Melchizedeka. Zapowiedź tego możemy odczytać w ostatnich zdaniach proroctwa z 1 Sm 2 cytowanego powyżej, do którego Pan Jezus zdaje się nawiązywać.


Kto więc pomylił się: Pan Jezus czy św. Marek? Pomylił się ten, kto sądzi, że Pan Jezus albo św. Marek się pomylił. Już raczej na marginesie chcę podzielić się w tym miejscu ironią, którą tu dostrzegam. Zadający to pytanie i przekonany o błędach na kartach Biblii przybrał nick „Abiatar”, a to imię oznacza kogoś, kto reprezentuje kogoś bez przyszłości, czy też coś, co jest na ukończeniu, bliskie wyczerpania, wygaśnięcia. Taki jest los każdego, kto przyłącza się do "spisku przeciw Synowi Dawida". Nie osądzam „Abiatara”. Nie mam do tego prawa. Raczej przestrzegam go wskazując dokąd prowadzi droga, po której kroczy.


Zmiana imion, a raczej jednorazowe nazwanie kogoś imieniem innym, niż posiadane, jest zabiegiem, który możemy spotkać na kartach Ewangelii przynajmniej kilka razy. Pan czyni to dla wyrażenia pewnych treści, które chce wyrazić w subtelny sposób. Tak, raz zwraca się do Piotra: „Ty jesteś Szymon, syn Jana…” (σὺ εἶ Σίμων ὁ υἱὸς Ἰωάννου J 1:42), a innym razem: „Szymonie, synu Jony.” (Σίμων Βαριωνᾶ Mt 16:17). Podobnie Jana Chrzciciela raz nazywa „Janem”, innym razem „Eliaszem”. Jak to wyjaśnić? Niektórzy, nieuznający nadprzyrodzonego autorstwa Biblii widzą tu błąd; inni przesłankę dla nauki do reinkarnacji (w tym drugim przypadku). Tymczasem chodzi tu o grę słów w pierwszym przypadku, a w obydwu chodzi o przekazanie pewnego przesłania, które staje się zrozumiałe dopiero wtedy, gdy popatrzymy na te wypowiedzi w szerszym kontekście, jak starałem się ukazać powyższej odpowiadając na pytanie frondowego „Abiatara”.


------------------------------

* "Nieomylność Pisma? Czytelnym przykładem jest mój nick. Kto się pomylił w Mk 2,26 w związku z 1 Sm 21,7 – Jezus, czy Marek?"

piątek, 15 kwietnia 2011

Dlaczego katolicy modlą się na Różańcu?

Pastor Paweł Bartosik pisze:

Dlaczego protestanci nie modlą się na różańcu uważając tego rodzaju modlitwę za niebiblijną oraz szkodliwą? Z kilku powodów. Modlitwa różańcowa sprzeciwia się:

- autorytetowi Biblii – nie powinniśmy praktykować naszej pobożności w sposób dowolny, określony przez nas, pozabiblijne wizje lub sny pewnych osób, kościół czy obyczaje. To Boże Słowo (Pismo Św.) powinno kierować naszą gorliwość na właściwy tor. Biblia nic nie mówi na tema różańca, stąd nic dziwnego, że kościół przez wiele wieków nigdy nie praktykował tego rodzaju modlitwy. Czy czegoś brakowało Ap. Pawłowi, Klemensowi, Orygenesowi czy św. Augustynowi, którzy nigdy nawet nie słyszeli o czymś takim jak różaniec?



Różaniec jest modlitwą biblijną z kilku względów:

1. Jest rozważaniem wydarzeń naszego zbawienia zapisanych w Biblii;

2. Składa się z modlitw takich jak:
„Chwała Ojcu, i Synowi, i Duchowi Świętemu”
„Wierzę w Boga”
„Ojcze nasz” (Mt 6, 9-13)
„Zdrowaś Maryjo”,
które mają swoje źródło czy uzasadnienie w Biblii.

Rozumiem, że pastor Bartosik ma zarzuty tylko przeciwko tej ostatniej modlitwie – uważa ją za nie-biblijną. Jednak jest to modlitwa biblijna. W Biblii bowiem zostały zapisane słowa:

Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami. (Łk 1:28);

Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. (Łk 1:42)

„Zdrowaś Maryjo” zawiera także imiona Maryi i Jezusa, co jak sądzę, nie powinno być problemem. A jeśli jest to problem, to chętnie się dowiem, na czym on polega.


Druga część „Zdrowaś Maryjo” zawiera prośbę: Módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę naszej śmierci. Co jest niewłaściwego w prośbie skierowanej do Matki Pana o modlitwę za nas? Wiem z Twojego bloga: ( http://pbartosik.blogspot.com/2011/01/czy-oddawac-czesc-maryji-i-swietym.html ), że nie występujesz przeciwko prośbie o wstawiennictwo świętych:

Napisałeś tam:

Nie występuję przeciwko samemu wstawiennictwu (to lepsze słowo niż "pośrednitwo") świętych. Sam proszę o modlitwę innych chrześcijan, którzy mnie SŁYSZĄ. Natomiast nie klękam i nie proszę o modlitwę chrześcijan z Bangladeszu ponieważ nie posiadają oni cech przynależnych Bogu – wszechwiedzy, wszechobecności, wszechmocy. Podobnie jest z każdym innym świętym czy to w niebie, czy na ziemi. Pismo Św. naucza, że TYLKO Bóg posiada powyższe cechy. Ty zaś zakładasz, że święci posiadają zdolność słyszenia każdego człowieka, o każdym czasie i w każdym miejscu! Gdzie Pismo Św. przypisuje takie cechy ludziom (żyjącym lub umarłym) ?


Możliwość słuchania modlitw (i kierowania ich do Pana Boga) nie wymaga wszechwiedzy, wszechobecności, ani wszechmocy. To, że ktoś prosi Cię o modlitwę, wcale nie oznacza, że uważa Cię za wszechmocnego. Czy święci w niebie mogą słyszeć modlitwy kierowane do nich na ziemi? „I głosem donośnym tak zawołały: «Dokądże, Władco święty i prawdziwy, nie będziesz sądził i wymierzał za krew naszą kary tym, co mieszkają na ziemi?»” (Ap 6, 10) Skarga męczenników zdaje się potwierdzać, że wiedzą oni, co dzieje się na ziemi, skoro wiedzą, że ich dręczyciele jeszcze nie zostali ukarani.

W Pierwszej Księdze Królewskiej czytamy:

19 Tamten zaś dalej mówił: «Dlatego słuchaj wyroku Pańskiego! Ujrzałem Pana siedzącego na swym tronie, a stały przy Nim po Jego prawej i po lewej stronie wszystkie zastępy niebieskie. 20 Wówczas Pan rzekł: "Kto zwiedzie Achaba, aby poszedł i poległ w Ramot w Gileadzie?" Gdy zaś jeden rzekł tak, a drugi mówił inaczej, 21 wystąpił pewien duch i stanąwszy przed Panem, powiedział: "Ja go zwiodę". Wtedy Pan rzekł do niego: "Jak?" 22 On zaś odrzekł: "Wyjdę i stanę się duchem kłamstwa w ustach wszystkich jego proroków". Wówczas rzekł: "Możesz zwieść, to ci się uda. Idź i tak uczyń!" 23 Dał więc Pan teraz ducha kłamstwa w usta tych wszystkich twoich proroków. A na ciebie Pan ma zesłać nieszczęście».(1 Krl 22, 19-23)


„Duch kłamstwa” opętał wszystkich proroków królewskich. Chodzi tu oczywiście o złego ducha. Ten fragment świadczy to o tym, że (nawet upadłe) duchy nie są ograniczone przestrzenią: mogą być jednocześnie na wielu miejscach. Jeśli tak, to tym bardziej anioły służące Panu Bogu. Pan Jezus mówi: 10 Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie. (Mt 18, 10) Aniołowie mają pieczę nad powierzonymi im ludźmi, a jednocześnie wpatrują się w Boże Oblicze. Podobnie złe duchy, nawet kiedy kuszą ludzi czy biorą w posiadanie ciało człowieka przez opętanie, jednocześnie cierpią męki piekielne. Duchy, czyli aniołowie i duchy upadłe, nie są ograniczone ani czasem ani przestrzenią. W przeciwieństwie do nas, żyjących na ziemi, którzy jesteśmy poddani ograniczeniom czasu i przestrzeni. Święci w niebie mają udział w wolności duchów, bowiem żyją jak aniołowie (por. Mt 20, 35-36). Skoro są blisko Pana i wpatrują się w Boże oblicze, to znaczy, że są tam, gdzie On jest (por. Ap 3, 4.21; 14, 4). Abraham słyszy prośbę bogacza kierowaną do niego z Otchłani (Łk 16, 19-31). Dlatego myślę, że jest czymś niewłaściwym przypisywanie zbawionym w niebie niemożności słyszenia modlitw kierowanych do nich z ziemi. Gdyby święci w niebie nie mogli nas widzieć i słyszeć, to byliby bardziej ograniczeni niż żyjący na ziemi. Niebo z ograniczeniami? To bez sensu. Jestem głęboko przekonany, że święci w niebie nie są ograniczeni ani czasem ani przestrzenią. Wchodzą bowiem w obecność Boga, który jest ponad tymi wymiarami.


PPB pisze:

Ten fakt powinien przynajmniej pobudzić do poważnej refleksji oraz wielkiego zawahania każdą osobę zanim zdecyduje się ona odmówić kolejną "dziesiątkę".


Ta odpowiedź powinna przynajmniej pobudzić Cię do zastanowienia się, zanim zaczniesz pisać kolejny zarzut przeciwko Kościołowi katolickiemu, na który już otrzymałeś odpowiedź.



PPB pisze:

Możemy również zapytać o treść modlitwy różańcowej. Jakie błędy teologiczne znajdujemy we fragmencie: “Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą. Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc Twojego łona, Jezus”? Odpowiedź brzmi: żadnych. To błogosławieństwo Elżbiety z Ew. Łukasza, które każdy z nas powinien bez zająknięcia powtórzyć. Maryja jest błogosławiona pośród wszystkich niewiast. Jedyny problem polega na tym, że te słowa obecnie wypowiadane są przez wielu ludzi – jako modlitwa do Maryji. Podobny błąd uczyniłbym gdybym zacytował słowa Helego skierowane do Samuela zwracając się teraz do tego drugiego w modlitwie. Nie po to jednak zostały napisane! Zatem teologiczna treść pierwszej części treści różańca jest poprawna ponieważ są to słowa Pisma. Jednak ich zastosowanie jest całkowicie błędne.


Jeśli dobrze Cię rozumiem, powyższe słowa były czymś dobrym w ustach anioła Gabriela i Elżbiety, natomiast są czymś niewłaściwym w ustach wszystkich innych, wypowiadających je teraz? Było czymś właściwym nazwanie Maryi W takim razie jak rozumiesz słowa zapisane u św. Łukasza: albowiem oto odtąd błogosławioną mię zwać będą wszystkie narody (Łk 1:48 Biblia Gdańska). Matka Pana pod wpływem Ducha Świętego prorokuje, że od tego czasu już na zawsze wszystkie pokolenia zwać Ją będą „błogosławioną”. Na Twoim miejscu zastanowiłbym się bardzo poważnie, pod wpływem jakiego ducha piszesz, kiedy chcesz odwieść nazywających Maryję "błogosławioną" od czynienia tego.

A może chodzi Ci o to, że według Ciebie problem polega na tym, że wielu traktuje Różaniec czy „Zdrowaś Maryjo” jako modlitwę skierowaną do Niej, a nie do Boga? Kiedy przypatrzysz się dokładnie treści modlitwy, to zauważysz, że nie jest to w gruncie rzeczy prośba o wstawiennictwo. A przecież nie występujesz przeciwko temu, prawda?

Jeśli wielu traktuje to jako modlitwę do Maryi, to w gruncie rzeczy jest to pewien skrót myślowy, nieobcy także Biblii. Jako przykład niech wystarczy modlitwa, której nas nauczył sam Pan Jezus. W „Ojcze nasz” mamy też taką prośbę: „Nie wódź nas na pokuszenie”. Czyżby Pan Jezus chciał powiedzieć, że Jego Ojciec kusi do grzechu? Byłby to absurd. Taka interpretacja byłaby sprzeczna ze słowami: Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi. (Jk 1:13) Jest oczywiste, że należy rozumieć słowa Pana w sensie: „I nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”. Tak więc nawet, jeśli ktoś mówi, że modli się do Maryi i świętych, w istocie oznacza to, że prosi ich o wstawienniczą modlitwę do Pana Boga.


PPB pisze:

Jakie błędy teologiczne znajdujemy w drugiej części różańca? “Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen”. Błędów jest kilka. Określenie „święty” w Piśmie jest odnoszony do wszystkich chrześcijan (zob. 1 Kor 1:1-2, Gal 1, 1 Tes 1, Ef 1:1-3). Nie jest to tytuł (zarezerwowany dla niektórych), ale opis statusu ludzi, którzy zaufali Chrystusowi. Są „święci” ponieważ zostali uświęceni krwią Jezusa. Jest to świętość z zewnątrz, przypisana im, nie ich własna.



Kościół katolicki nie rezerwuje tytułu „święty” tylko do Maryi, ani tylko do „niektórych”. Taki zarzut jest absurdem. Oprócz tego, świętość świętych jest czymś o wiele większym niż "przypisaniem". Swięci są dziećmi Bożymi nie przez "przypisanie", ale rzeczywiście. (Por. "Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego." 1 J 3:1). Kościół nie naucza, że Matka Pana nie potrzebowała zbawienia, ale mówiąc pozytywnie, naucza, że została Ona zbawiona w sposób bardziej wzniosły. Oczywiście dzięki owocom Męki Chrystusa. Zatem, Kościół nie naucza, że Maryja jest sama z siebie źródłem swej świętości.



PPB pisze:
Dalej – powyższe słowa modlitwy „Zdrowaś Mario” zakładają, że Maryja posiada szczególny wpływ na Trójjedynego Boga, jest wszechobecna oraz wszechwiedząca (skoro słyszy wszystkich modlitw, w każdym czasie, w każdym miejscu, o różnym stopniu donośności – w myślach, śpiewane, szeptane, wypowiadane itp.). To zdecydowanie niebiblijne założenie bowiem jedynie Bóg posiada powyższe cechy.

Prośba "Módl się za nami" nie zakłada szczególnego wpływu na Trójjedynego Boga. Katolicy wierzą, że modlitwa Matki Pana może więcej niż modlitwa wszystkich innych świętych razem wziętych, ale nie polega to na jakimś szczególnym wpływie, w sensie wywierania przymusu na Boga, a jedynie z faktu szczególnego powołania, jakim Pan Bóg zechciał Ją obarzyć, z faktu Jej szczególnej roli w historii zbawienia. Jeśli chodzi o ten ostatni zarzut, to już otrzymałeś już na niego odpowiedź i to nie raz.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Gniew i modlitwa

Elementem przewodnim liturgii niedzieli dwa tygodnie temu była woda, bez której nie ma życia. W rozmowie przy studni, z Samarytanką, Pan Jezus został przedstawiony, z jednej strony jako Ten, który odczuwa pragnienie, a z drugiej strony, jako Ten, który ma i może dać Wodę Żywą – która wytryskuje ku życiu wiecznemu – Ducha Świętego.

Tydzień temu tematem dominującym było światło. Pan Jezus został ukazany jako Ten, który przywraca wzrok ślepemu. Możemy przez to powiedzieć, że jest On dawcą światła naturalnego. Zarazem, jako Ten, który patrzy na serca ludzkie i widzi, co w nich jest i zarazem dla tych, którzy są otwarci, daje dar Ducha Świętego, który umożliwia dostrzeganie tego, co istotne. Umożliwia poznanie prawdy.

Tematem przewodnim dzisiejszej Ewangelii jest życie. I znowu, podobnie jak w ostatnie dwie niedziele, także i dzisiaj, chodzi o życie w dwojakim sensie. Najpierw życie cielesne, a później także życie wieczne. Pan Jezus został ukazany jako Pan życia; Pan życia doczesnego, bo wskrzesza Łazarza, ale też dawca życia wiecznego, tym wszystkim, którzy uwierzą w Niego.

Chciałem zwrócić uwagę tylko na jeden element z dzisiejszej Ewangelii. W wersecie 33. jest napisane: Gdy więc Jezus ujrzał jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: «Gdzieście go położyli?» (J 11:33) Podobne wyrażenie znajdujemy trochę dalej, w wersecie 38: A Jezus ponownie, okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. (J 11:38) Nie ma zgody wśród biblistów jeśli chodzi o znaczenie greckiego czasownika (ἐμβριμάομαι – czyt. embrimaomai), które BT tłumaczy tu: "okazując głębokie wzruszenie". Jak się wydaje, nie jest to jednak najlepsze tłumaczenie tekstu greckiego, bo greckie słowo oznacza "surowe napomninać, polecać" (por. Mt 9:30; Mk 1, 43), mówi o niezadowoleniu i niechęci ("szemrać", por. Mk 14, 5). Różne są próby przetłumaczenia tego słowa. Osobiście skłaniam się do tego, aby przyznać rację tym, którzy mówią o "odczuwaniu intensywnego gniewu" przez Pana Jezusa. Gniew, który Pan Jezus odczuwa, nie kieruje się na zewnątrz. W wersecie 33. czytamy, że Pan Jezus „rozgniewał się w duchu”, a w wersecie 38., że Pan „rozgniewał się w sobie”. Mówiąc inaczej to silne wzruszenie (gniew) nie znalazło swojego ujścia na zewnątrz – Pan powściągnął w sobie samym odczuwane silne uczucie niechęci i gniewu. (O powściągnięciu odczuwanego uczucia przez Pana Jezusa mówi św. Jan Chryzostom).

Przeciw komu było skierowane to uczucie? O tym mówi nam kontekst. W pierwszym przypadku (wersety 31-33.) mowa jest o Żydach, którzy przyszli z Jerozolimy, aby pocieszyć siostry Martę i Marię Magdalenę po śmierci brata, a nawet płakali razem z Martą. Natomiast druga wzmianka o gniewie Pana Jezusa w w. 38 jest poprzedzona uwagą Ewangelisty: Niektórzy z nich powiedzieli: «Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?» (J 11:37)

Jak się wydaje, gniew Pana był z powodu obłudy Żydów, którzy płaczą po śmierci Łazarza i robią Mu wyrzuty, że dopuścił do jego śmierci, bo przyszedł za późno. Pokazywali, że kochają i obie siostry i ich brata, ale Pan wie, że ich uczucia są nieszczere. Skąd taki wniosek? Jak możemy stwierdzić, że Żydzi byli obłudni? Kontynuując czytanie. Dowiemy się tam, że zaraz po wskrzeszeniu Łazarza niektórzy z nich udali się do Jerozolimy, aby donieść arcykapłanom i faryzeuszom (11:46). Ci zwołali radę i postanowili skazać Pana Jezusa na śmierć (11:49-53). Nie tylko Jego, ale także Łazarza (12:10). Pan Jezus wiedział o tym, dlatego rozgniewał się. Wiedział o tym, zanim to się stało, a jednak powściągnął swój gniew.

Na tym tle chciałbym wspomnieć o katastrofie w Smoleńsku polskiego samolotu rządowego z panem prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego małżonką oraz wieloma ważnymi przedstawicielami z życia politycznego i religijnego Polski. W sumie 96 osób. Było to dokładnie rok temu, 10 kwietnia 2010 roku. Marta Kaczyńska, córka pary prezydenckiej napisała w rok po śmierci rodziców:

Miałam wspaniałych Rodziców. Trudno jest mi o Nich pisać, starając się przekazać ich zupełny i skończony obraz, bo nie przywykłam do tego, że od roku muszę mówić o Mamie i Tacie wyłącznie w czasie przeszłym. Rodzice byli ludźmi tak pełnymi życia, że nie mogę uwierzyć, że musieli odejść. Że wszystkie rozmowy, wspólnie spędzone chwile już nigdy się nie powtórzą. Że wszystko, co łączy się z moimi Rodzicami, jest już tylko wspomnieniem. Dziś za każdym razem, gdy przekraczam próg mieszkania Rodziców, uderza mnie cisza.

Ale ta śmierć dotknęła nie tylko najbliższą rodzinę. Polacy na całym święcie zjednoczyli się w bólu i żałobie. Był płacz, modlitwa, ale także był i wciąż u wielu jest także gniew. Pomimo upływu czasu wiele pytań pozostaje wciąż bez odpowiedzi. Co więcej, rodzą się nowe. Czy był to wypadek czy planowany z premedytacją zamach? Wiele zdaje się na to wskazywać na to ostatnie, ale nie mamy pewności. A skoro nie mamy pewności, to lepiej jest naiwnie uznać niewinność winowajcy, niż oskarżyć niewinnego.

Pan Jezus znał prawdę o tych, którzy planowali Jego śmierć i udawali przyjaciół, a jednak powściągnął swój gniew. Tym bardziej powinniśmy zrobić to my, ponieważ nie mamy stuprocentowej pewności, nie znamy pełnej prawdy. Rozumiem głosy domagające się jej poznania prawdy. Mamy prawo do poznania prawdy i oczekiwania, że złoczyńcy, jeśli to był zamach, zostaną ukarani. A jednak niezależnie, jak była przyczyna katastrofy rządowego Tu-154 w Smoleńsku, gromadzimy się w kościołach czy na placach i w tym roku, tak jak uczyniliśmy to rok temu, przede wszystkim po to, aby jednoczyć się na modlitwie za śp. pana prezydenta, jego małżonkę, wszystkich, którzy wtedy zginęli oraz wszystkich, których ta śmierć dotknęła.

Jeśli katastrofa w Smoleńsku była zamacham, to trzeba nam się modlić również o ujawnienie jej sprawców. A także …o przebaczenie i nawrócenie dla ewentualnych sprawców. Czynimy tak, ponieważ taki przykład daje nam sam Pan Jezus, który umierając na krzyżu modlił się o przebaczenie dla tych, którzy Go do niego przybili.

Niech zatem Ten, który powściągnął swój gniew, pomoże nam panować nad naszymi uczuciami. Niech Ten, który jest Panem życia, obdarzy życiem wiecznym tych wszystkich, których rocznicę śmierci dzisiaj wspominamy.